Macie czasem ochotę
zabić pisarza?
Tak go lub ją z zamachu rąbnąć parę razy
młotkiem do absolutnie niewegetariańskich kotletów? Powiem Wam, że
od wczoraj pomstuję na Suchocką i jak ją dorwę, to ona dopiero
zobaczy!
Czym mi podpadła?
Jak to się stało, że ja, ostoja spokoju przeklinająca bardziej
dla sportu niż emocji mam ochotę kogoś zamordować?
Na pewno wiecie, że
w lutym wydawnictwo Initium wysłuchało szczerych i żarliwych
modlitw wszystkich fanów „chłopców”, jak o swoich
krwiożerczych, młodych i pięknych bohaterach mówi sama autorka i
wydali drugi drugi tom cyklu „Dają ci wieczność” pt: „Twarzą
w twarz”.
Czekaliśmy,
czekaliśmy i w końcu pojawiła się jasna nieduża książeczka,
niby niepozorna, a po otwarciu okładki pełna petard i fajerwerków.
Co tym razem serwuje nam Agata? Smaczki, dużo smaczków. Poznamy
dziewczyny. Nie sądziłam, że do nocnych łowców dołączą
kobiety, przecież w pierwszym tomie są sami panowie a o nich ani
słowa, ale dość spojlerów. No dobra, to jeszcze jeden: Lothar się
zakocha! I dodam taki maleńki: kiedy usłyszycie „pieprzony
odrzutowiec Armagnacka” będziecie mieć jednoznaczne skojarzenie.
Możecie też liczyć na nowe szczegóły życiorysu Blanche Avoy,
poznacie braci Favresów i przyjrzycie się, jak nocni łowcy radzą
sobie w dwudziestym pierwszym wieku. Oczywiście będzie dużo
doskonałej muzyki, pięknie podanej i wysublimowanej erotyki i
wszystko to, co już znacie. A teraz wracając do petard. Pierwszy
tom zostawił mnie z rozdartym sercem i otwartymi ustami. Drugi
zamieszał w głowie tak bardzo, jak wiedźma w kotle. Po
przeczytaniu ostatnich słów miałam ochotę na rytualne zabójstwo
wykonane na krnąbrnej pisarce.
Agata Suchocka przegina. Zaczniecie
czekać na trzeci tom nim skończycie czytać drugi a ona jak zawsze
pozostawi Wasze jaźnie w magicznym rozedrganiu. Tak się nie robi, pani pisarko! Ja stanowczo protestuję!
Jak żyć, moi mili?
Jak żyć?