- Mówię ci stary,
wszystko przez tę twoją cholerną wiertarkę. - Młody uderzył
zdrową ręką w kolano.
- Ale wszystko?
Absolutnie wszystko? - Nie wierzył starszy brat. - Coś mi tu
ściemniasz. Julka nie zostawiłaby cię przez wiertarkę, Darka nie
dzwoniłaby do mamy z przeprosinami, a ja miałbym spokojne
popołudnie.
- Bo widzisz, Darka
chciała, żeby jej skręcić jakąś szafkę z ikei, czy coś.
Pytała w przerwie na śniadanie: ‘może ty masz wkrętarkę i
wolne popołudnie?’ Wiesz, tym swoim słodkim głosikiem.
- Młody, ale co z
tego?
- Nikt nie chciał
jej pomóc. Nie dlatego, że coś do niej mają chłopaki, raczej
chodziło o to, że ona chciała na już, a jutro audyt i wszyscy
chcieli normy zakuwać. Wiesz, nowe szefostwo, lepiej błysnąć
wiedzą, niż zrobić z siebie debila.
- No i zgłosiłeś
się na ochotnika co?
- I tak i nie.
Chciałem zrobić biznes. Mówię do niej: ‘no lipa, wszyscy dziś
dziobią, czas nie guma z majtek, ale jak obiecasz, że mi pomożesz
przygotować prezentację, to ja zleje ten audyt i złożę ci to
gówno z kawałków’. Ona się wiesz, ucieszyła, śmichy –
chichy, i nawet nie wiem kiedy Julka się o tym dowiedziała.
-Pewnie się
wkurzyła, co?
- No jak to baba.
Tłumacze jej: ‘ty mi w prezentacjach nie pomagasz, ja jej ten
mebel skręcę, a ona mi za to pomoże’. No niby przełknęła, bo
wiesz, deal jest deal, ale jakaś struta była. Wróciłem do chaty,
wciągnąłem jakieś zimne naleśniki na stojąco, bo myślę, zaraz
wrócę. Szukam tej twojej wkrętarki tu i tam i nie ma! Obszukałem
warsztat, garaż, piwnicę. Echo. Kurde, myślę sobie, obiecałem, a
wiesz jak u nas w robocie: słowo, to ma być słowo. To żeby nie
dać ciała wydedukowałem, że wezmę wiertarkę. Spakowałem bity,
kluczyk, maszynę i pojechałem motocyklem do Darki. Nie powiem,
mieszka ładnie. Wchodzę, a tam pusty pokój, normalnie puściutki i
tylko na podłodze pod oknami leżą kartony z meblami, taki stosik,
kurde, do pasa. Myślę sobie, no to popłynąłeś, stary, ale
twardo, udaję, że nie wiem co jest grane i pytam, którą półkę
mam jej skręcić, a ona uśmiecha się słodko i pokazuje palcem na
tę właśnie stertę. Pytam, czy oszalała i zgadnij, co ona na to?
-Że ci to
wynagrodzi?
- Jak byś zgadł!
Zacząłem po kolei rozpakowywać te pudła i składać graty, ale
wciąż mi brakowało drugiego do pomocy. Najpierw szafa. No rób co
chcesz chłopie, musiałbyś mieć ze cztery ręce, to ją wołam i
mówię: ‘Darka, nie dam rady i trzymać i skręcać’. A ona na
to foch jak blondynka na pogodę. Do środka wlazłem, coś mi tam
potrzymała dwie minuty i poszła. Gdybym miał wkrętarkę,
powiedziałbym: sorry, ale jak widzisz, bateria padła, dziś się
więcej nie da zrobić, ładowanie akumulatora ze dwie godziny i
poszedłbym do chaty a tak…
- Utknąłeś?
- Jak korniszon w
słoiku. Robić się nie da, a iść nie wypada.
- To jak sobie
poradziłeś?
- Zawołałem ją i
powiedziałem, że albo pomaga, albo nici z roboty i spadam.
- Pomogło?
- Ba! Wzięła się,
nie powiem, a do tego cały czas głośno powtarzała normy do
audytu. To było fajne, uczyłem się ze słuchu, no i nie
rozpraszałem, gdy się wypinała i schylała w tych złotych
legginsach.
- Złotych?
- No… takich
złocistych. Złota dupka. - Westchnął - Lubię tego kogoś, kto
wynalazł legginsy, ale nie wtedy, gdy muszę popracować.
-Doskonale cię
rozumiem młody, ale do rzeczy, streść się.
- Tak wyszło, że
skończyliśmy robotę o 22. Powiedziałem: pass. Byłem głodny,
ochlany kawą i miałem popołudnie w plecy. Za to normy opanowałem.
Złożyliśmy szafę narożną, dwie komody z szufladami i dwie
półki. Zostało biurko. Nie miałem już siły i ochoty.
- Była
rozczarowana, co?
- Właśnie nie.
Była zadowolona. Dostałem, jak to powiedzieć - Zastanawiał się –
Więcej niż buziaka, ale mniej niż pocałunek. Wilgotno, ale bez
języka. I właśnie miałem wychodzić, gdy poprosiła, żebym te
półki jeszcze powiesił. W bloku powiedziałbym: sorry mała, cisza
nocna, a w domku komu to przeszkadza? Zaznaczyłem gdzie i po chwili
jedna już wisiała. Miałem właśnie zabrać się za drugą, gdy
przyprowadziła za rękę jakiegoś gościa i pokazała mu co
zrobiliśmy, a on wyjął portfel i dał jej stówę. - skrzywił
się, na to jego brat zareagował natychmiast marszcząc brwi.
- Niefajnie.
- Fakt. Najpierw
pomyślałem, że może to jakiś zakład i nawet zapytałem:
wygrałaś coś? Założyliście się?
- I?
- I on mi
odpowiedział, że koleś spod meblowego obiecał mu to złożyć za
trzy stówy, a ona powiedziała, że załatwi to za połowę ceny.
Zostało biurko, to stówę już jej wypłacił pięć dyszek
dostanie jak biurko też będzie gotowe.
-No to ciśnienie
musiało ci skoczyć. Mi by skoczyło.
-Przywaliłbym
samemu sobie w pysk za to, jakim jestem jeleniem, ale ciul! Chciałem
się popisać, jakie to niby proste, i ten ostatni otwór wywiercić
migiem. Pokazać gościowi klasę. Naparłem ciężarem ciała na
wiertarkę i nie pomyślałem, że tego się nie robi jedną ręką.
Siła maszyny wykręciła mi nadgarstek usłyszałem trzask, poczułem
kurewski ból i wypuściłem ją z krzykiem. Upadła mi na stopę
cholera, ale nawet nie zwróciłem uwagi, bo łapa rwała mnie jak
wściekła.
-Aleś się
urządził!
- Na cacy, brat, na
cacy. I ten ćwok, co się okazał jej bratem zresztą zawiózł mnie
na pogotowie. Potem standard, kolejka na dwie godziny, to z nudów
napisałem do Julki, że jestem na pogotowiu, bo miałem wypadek.
Uwierz mi, migiem przyleciała. Chyba brała taksówkę. W każdym
razie siedzę z Julką, a ten wraca, obcina ją mówi: daj kluczyki,
to ci motor odprowadzę, tylko zadzwoń jak będziesz w domu. Strach
było dać leszczowi maszynę, ale pokazał prawko, to dałem.
Zrobiłem zdjęcie, potem gips mi założyli. Taksówką wróciliśmy
do domu. Ona taka słodka i troskliwa aż miło. Zadzwoniłem do
niego i zaraz podjechał. Oddał mi kask, teraz wali w nim fajkami,
stanął koło nas i mówi: ‘jakbym wiedział, że taki kawal
roboty można opłacić za buzi buzi, to sam bym się zastanowił, bo
brzydki nie jesteś’.
- Ostro. Ja bym mu
przypierdolił.
- Za ostro. Wstałem
z ławki, żeby mu jebnąć, ale prawa napieprza w gipsie, a lewa do
bani. On się roześmiał i poszedł. Julka już niczego sobie nie
dała wytłumaczyć. Wstała i zwiała. Nie było co jej gonić.
- No to nieciekawie.
Próbowałeś chociaż przeprosić?
- Przeprosić? To ty
mnie powinieneś przeprosić! Po co ci wkrętarka w samochodzie?
Wszystko przez ciebie i przez wiertarkę.
- Jaki z ciebie jest
jełop, młody, to aż żal. Wiesz po co mi była wkrętarka? Miałem
jednemu cwaniaczkowi meble skręcić za trzy stówy. I wiesz co?
Zadzwonił, że siostra załatwiła to taniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz