sobota, 31 marca 2018

Na zachętę: "Odzyskane dzieciństwo" - fragmencik



Gdy wychodził ze szpitala, zadzwoniła jego komórka. Był już na schodach i nie chciał wyjmować jej z kieszeni. Dopiero w maluchu sprawdził, kto się do niego dobija. Oddzwonił do Michaliny, zastanawiając się, czego dziewczyna od niego potrzebuje.
– Gdzie jesteś? Możesz gadać? – szeptała konspiracyjnie.
– Bo co?
– Muszę porozmawiać. Powiedziałeś, że z tobą zawsze mogę.
– Wal.
– Świszcz, tu nigdzie nie można kupić prezerwatyw!
Przymknął oczy. Próbował się opanować, ale nie bardzo mu wyszło, więc spytał nieco głośniej, niż zamierzał:
– A na chuj ci gumki, Miśka?!
– No właśnie – zrobiła pauzę. – Jakbyś nie wiedział na co. Będę karabin zabezpieczała przed piaskiem pustyni. Po co pytasz, jak wiesz? Ochłoń trochę. Drzesz się. I nie bądź zgredem, Świszcz. Zakochałam się. W porządku?
– No i co? Znasz go dopiero któryś tam dzień, bo zakładam, że chodzi o Siwego, tak? – ryknął na nią.
– No.
– I zakochałaś się tak bardzo, że od razu wyskakujesz z majtek? – Westchnął ciężko. – Dzisiejsza młodzież jest zepsuta i tępa. Młoda, czy ja o szacunku mówiłem do ściany? A buzi sobie dać? Za rączkę pochodzić? Pomacać się, porozmawiać, no cokolwiek, choćby książki poczytać. Dziewczyno, myśl głową, a nie od razu do łóżka!
– Ale ja go kocham...
Uśmiechnął się pod nosem.
– To pięknie. Ja się ogromnie cieszę, że go kochasz. Mam nadzieję, że on ciebie też i będzie z tego love story. Ale może dobrze by było, żeby pomyślał, że jesteś fajna dziewczyna, a nie osiedlowa lodziara, co? Poudawaj chociaż niezepsutą pannę! Miej skrupuły, dziewczyno, i zrób sobie dobrą reklamę. Kto chodzi do łóż-
ka od razu na pierwszej randce? No kto?
– Ja nie wiem. Nie chodzę na randki. U nas w szkole to niemodne. Lamus. Jarzysz?
– To ja ci powiem, że na pierwszej randce seks uprawiają nimfomanki, desperatki, szmaty i brzydule szukające męża. Miśka, jesteś brzydka?
– Nie. Tylko płaska.
– Szukasz męża?
Odpowiedział mu chichot.
– Poczekaj z bzykaniem do wakacji. Skończysz piętnaście lat i będzie ci wolno. Teraz to lipa. No pomyśl... latem jego za to nie zamkną, mnie nie zamkną za nieupilnowanie, nie będzie dymu, a ciebie babka nie dostanie na wychowanie, jak się wyda. Same plusy. I uwierz mi, że będzie romantyczniej.
– A to niby dlaczego?
– Bo latem, idiotko, goła dupa ci do niczego nie przymarznie. Jak kocha, to poczeka.
– Ale Marcin, ja bym chciała z nim stracić cnotę.
– Ale musisz już? Pali ci się? Umrzesz od tego? Przecież cnota cię nie uwiera!
– Nie, ale ja bym już chciała. Zależy mi.
– Powiedz mu o tym za tydzień i każ poczekać do wakacji. Zaufaj mi, romantyczność jest taka... słodka i niewinna. W sumie to akurat kompletnie do ciebie nie pasuje, ty zepsuta paskudo. Masz mnie słuchać. Jasne? Latem będzie fajniej!
– Więc nie wyślesz mi gumek?
– Nie. Ani jednej cholernej sztuki. Ufam ci. Obiecałaś się nie puszczać. Pamiętasz?
– Nie obiecałam. Przypominam ci, że to był szantaż.
– Jak zwał, tak zwał. Dasz radę? Szybko mów, że dasz.
– Świszcz... – zawahała się i odezwała ciszej: – Ale mogę mu zrobić loda? Co?