środa, 8 lutego 2017

Zaklęta przez wiedźmę - czytam Annę Kasiuk!


Jak nam na kimś zależy, to zwykle jest problem. Głupio brzmi? Już tłumaczę. Nigdy nie wierzyłam w przyjaźń z Internetu, aż tu nagle w moim niewierzącym internetowym życiu pojawiło się kilka osób  o których mogę powiedzieć: ona zawsze dobrze mi życzy i z wzajemnością. I tu pojawił się problem. Ten problem to mój Anek, czyli Anna Kasiuk, autorka trylogii ”Łowiska”, a prywatnie kobieta niesamowita, cudowna i kochana ( czy pisałam już, że napisała mi CV i kazała mi założyć blog? Właśnie go czytacieJ)
Problem polegał na recenzjach. Recenzujący jej książki tak wiele czasu poświęcili magii i klątwie w jej twórczości, że mi, osobie stojącej realnie na ziemi, nijak nie było z nią po drodze. Myślałam tak: „taka fajna babka. Będę się czuła jak śmieć, musząc jej napisać, że to nie moja bajka, a będzie mi tym bardziej źle, że lubię ją tak bardzo, że uczyniłam ją swoim beta readerem, i wykorzystuję ją, bez pytania jej o zdanie. Kużwa, lipa nie?
Kupiłam sobie jej książkę i wiecie co? Popijam porterówkę (przyjaciele wiedzą,  zawartość alkoholu wynosi ponad 50 %, jak pić to wódę, nie ;) , ) słucham Doktora Misio i myślę, jak ubrać w słowa to, co przeżywam.
Otóż będąc w pełni władz umysłowych oświadczam, że Anna Kasiuk, autorka „Lewego brzegu”, „Mroków Łowisk” a także najnowszej perełki: „Jagody” jest WIEDŹMĄ.
Zaklęła mnie, oczarowała, uwiodła majowymi łowiskami, drżącą trawą, dusznym oddechem i buchającą namiętnością, po której trzęsą się dłonie i uda a skóra woła o wyznaczeni linii demarkacyjnej na połowie łóżka co najmniej do rana. Wątek  magii, czy klątwy jest cieniem zdarzeń i namiętności. Pozostanie w cieniu, za to w pełnym słońcu poznacie Majkę, która nie jest święta, jej cudownego badboya – Pawła i jego brata, Roberta –( jak alter ego, jak cudownie byłoby znaleźć obu ich w jednym ciele J! ), Ewę i ojca, maszkarę Matyldę i rodzinne sekrety.
Pozwólcie sobie na odrobinę luksusu.  Odetchnijcie majem. Poczujcie burzę nadciągającą nad łowiskami. Niech wiatr wydmie bielutkie firanki i uderzy grzmot. Majowa burza. Boska!  Ja wiem, że dopiero luty, ale kto nie marzy by odetchnąć latem? Wypocznijcie, odetchnijcie od „neonów gwałcących zmysły komercyjnym przekazem”.
Lada dzień wychodzi „Jagoda”. Pokochacie ją. Daje słowo.

Anek - love. Dziękuję , że jesteś. Nasze zdrowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz