To, co najbardziej
lubię w fantastyce to możliwość wykreowania kompletnie nowego
uniwersum. Nie jestem na bieżąco z tym gatunkiem literackim,
przyznaję, że sięgam po fantastykę rzadko, bo niewprawiony pisarz
często jest w swym świecie niekonsekwentny a to mnie mierzi i
zniechęca. Doskonale ujęła to w niedawnym felietonie Iwona Banach
i naprawdę trudno się z nią nie zgodzić. Bywa jednak, że żelazna
konsekwencja autora i jego pomysł na książkę po prostu zaczarują
mnie tak, jak wczorajszej nocy Jagna Rolska, która to, artycha, nie
pozwoliła mi pójść spać, nim nie dokończę jej książki, a na
koniec i tak zostawiła mnie z myślą, że na pewno ma już w głowie
poukładany kolejny tom, bo to po prostu nie może się tak skończyć.
O czym pisze Jagna?
Zacznę od tego, że wcześniej udało mi się przeczytać kilka
stworzonych przez niż opowiadań, które można było znaleźć w
czasopiśmie SFFH i na stronie Świeżo napisane. Wyobraźnia
tej pani przekracza wszelkie ludzkie pojęcie i nie da się ukryć,
że czymkolwiek Was zaskoczy, to po chwili wymyśli coś jeszcze
ciekawszego. No bo powiedzcie, jak wpaść na pomysł, by opowiedzieć
świat z punktu widzenia faceta zamienionego w rybkę akwariową? Ale
to nie w książce, która zabrała mi sen.
Jagna wydała
właśnie „SeeIT”. Opowieść jest to fantastyczna nie tylko
dlatego, że gatunek to fantastyka. Książka zawiera niezwykle
ciekawą wizję przyszłości i wiecie co, nasunęły mi się dwa
rewelacyjne skojarzenia. Pierwsze – wizja wychowywania dzieci w
SeIT. Gdyby mnie ktoś zapytał o nawiązania, zupełnie nie
zgodziłabym się z tylną okładką, odesłałabym go do mojego
ulubionego utworu Aldousa Huxleya pt.: „Nowy wspaniały świat”,
choć wizja Jagny jest o tyle bardziej realistyczna, co i tragiczna
emocjonalnie. W obu książkach dzieci są wychowywane przez
instytucje, ale u Rolskiej dochodzi element cierpienia rodziców,
którego u Huxleya nie spotkamy, w końcu jego świat jest pozbawiony
uczuć i emocji. Drugim podobieństwem w literaturze, choć dalekim
byłby wirus, a o którym jest mowa w „Zamieci” Neala
Stephensona, niezwykłej powieści pełnej sumeryjskich mitów.
Różnic jest jednak tak wiele, że obu wirusów – SeeIT – który
ma szanse uwolnić świat od niewiedzy i spowodować wyzwolenie ludzi
i Zamieci, która unieszkodliwia wszystkich informatyków, nie da się
porównać, a jedynie szukać dalekich podobieństw.
Mogłabym jak w
tradycyjnych recenzjach napisać Wam, co myślę o postaciach, czy
dają się lubić i jakie miałam emocje w związku z nimi, czy
rozwojem akcji, ale nie jestem recenzentem i moje opinie są wybitnie
subiektywne.
Jestem autorem i z
mojego punktu widzenia jest tak: język prosty, piękny i
realistyczny. Fabuła wciągająca od pierwszej strony. Bohaterowie
pozornie do bólu zwyczajni, a przecież Skorpiony dążą do
niemożliwego przewrotu w totalitarnym świecie. Oczywiście zwykli
są wszyscy prócz Allie – lubię i podziwiam motywy z genialnym
dzieckiem, ten jest utkany z takich słów, nici i świetlistych
strun, że ...eh, przekonajcie się sami. Historia opowiadana w
powieści dopracowana jest co do szczegółu a świat opisany z
budzącymi fascynację detalami. Ludzki interfejs, kamery wszędzie,
momentalny przesył danych, wykorzystanie instytucji państwo do
własnych celów szefa i wszechobecna obowiązkowa holowizja, która
chodzi z bohaterami nawet do wucetu, a także kilka innych pomysłów
wydają się tak bliskie realnego wprowadzenia w codziennym życiu.
Warto zarwać noc dla tej książki. Czas poświęcony na SeeIT jest
czasem odprężenia, ale nie tylko. Pozwala nam też zastanowić się,
dokąd zmierza nasz świat i jak daleko są zdolni posunąć się
ludzie, jak bardzo mogą upodlić drugiego człowieka po to, by
utrzymać się u władzy i jakie piekło stworzyć, gdy uznają, że
jest nas tu po prostu zbyt wielu.
Cóż mogę dodać?
Ta bądź co bądź debiutantka jest od wczoraj moją idolką, gdy
chodzi o fantastykę na polskim rynku wydawniczym.
Świetna recenzja. I fantastyczna książka Jagny. Czekam na dalszy ciąg SeeIT :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za recenzję . Osobiście nie przepadam za taką tematyką ale Twoja opinia przekonała mnie.
OdpowiedzUsuń