Macie w chacie
nastolatków? A może doskonale pamiętacie ten stan serca i umysłu,
gdy człowiekowi wydaje się, że nie tylko jest nieśmiertelny ale i
cały świat leży mu u stóp? Przypomnijcie sobie. Może to wcale
nie było tak dawno temu…
„- Jak w szkole?
- Dziękuję, do
dupy.”
Jak często
mieliście ochotę powiedzieć właśnie to?
Dziś czuję, jakby
to było wczoraj. Dałam się uprowadzić. Nie było broni ani
facetów w kominiarkach, a jednak zostałam porwana przez własne
wspomnienie uwolnione za sprawą Magdy Skubisz i pierwszej z czterech
części jej powieści. Zanurzyłam się w „LO story” i
popłynęłam jak to ja, jak zawsze, pod prąd.
Co takiego jest w
książce Magdy, że warto po nią sięgnąć?
Klimat, moc
wspomnień, silna potrzeba identyfikacji i genialny, mocny jak dobra
wódka przekaz, że choć troszkę się starzejemy i latka nam lecą,
szkoła wcale się nie zmienia. Licealiści wciąż uczeni systemem
pruskim przez ludzi najróżniejszej maści, umierają z nudów tak
samo, jak to się działo, gdy trafiłam do ogólniaka w roku tysiąc
dziewięćset dziewięćdziesiątym. Tak samo jak wówczas w LO jest
kosmiczny burdel i wszędzie pałętają się świry. Bohaterowie tego
cyklu chlają, palą i w nosie maja naukę, zupełnie jak
ja, bo wiecie ogólniak położony nad jeziorem zobowiązuje do wagarów.
Czytam opisy postaci i
widzę, jak ci ludzie są bardzo autentyczni, widzę dialogi i nie ma ściemy,
bo gdy dociera do mózgu tekst: „jak jesteś spięta, puszczasz
straszne bąki” autentyzm poraża i powoduje radosny rechot.
Ale nie tylko opis
młodzieży jest realistyczny i wartościowy. Magda Skubisz pokazała
nam też pięknie przeciętne polskie grono pedagogiczne. To bezkształtna masę ciemniaków z tytułem magistra i bez pasji, banda stereotypiarzy,
plotkarek i hipokrytów. Kiedy czytałam jak polonistka gorszy się
urealnioną analizą wiersza „Judasz”, biorącym pod uwagę nie
samego biblijnego zdrajcę, ale fakt, że najlepszy przyjaciel
Kasprowicza pukał mu żonę… tia. Wciąż hodujemy idealnych,
bezbarwnych wieszczów, to takie nuuudne, a przecież to byli ludzie
z krwi i kości.
Moja córka jest w siódmej klasie. Na klasówce z
wiedzy o Mickiewiczu napisała, że wie o nim, że był w sekcie
politycznej i żył w trójkącie. Dzielił się swoją żoną z guru tej sekty –
właśnie to zapamiętała z całej biografii cudownego wieszcza.
Cóż, widać tylko to było zajmujące. Mózg prędko zapamiętuje
jedynie rzeczy ciekawe i jakoś tylko nauczyciele nadal o tym nie wiedzą.
Ja wiem. Nauczyciele
mają trudną pracę, przeładowany program, lichą płacę i durną szefową jako minister
od edukacji, ale czy to powinno tłumaczyć fakt, że zdolnych
wykorzystują jako drabinę kariery naukowej, a resztę traktują jak
debili? Pewnie nie powinno i autorka, też nauczyciel nie unika tego
tematu. Oni zwyczajnie i po prostu mają uczniów w głębokim poważaniu. To żadna tajemnica.
Co jeszcze ujęło
mnie w książce LO story?
„Stada
wypolerowanych gawronów” na pierwszej stronie, normalnie
zawiesiłam się po tym zdaniu. Jest niezwykłe. Co do reszty piękna:
obraz Beksińskiego w mieszkaniu Olinka, kominek, nawet fajka i
muzyka: Możdżer i Nora Jones przebijające przez ordynarne „Majteczki w
kropeczki” z knajpy Pod Łosiem.
I wiecie co, to
pierwsza książka w moim życiu po przeczytaniu której poczułem
niechęć do małych dzieci, straszną, taką, że nie ogarniam.
Luśka, Ryba, Burak
i Master to paczka do której mogłabym pasować. Każdy, kto choć
trochę szumiał w ogólniaku poczuje to samo, i uwierzcie, będziecie
chcieli więcej. Ja jutro sięgam po kolejny tom, podobno starzy Ryby
pójdą siedzieć za przemyt dragów. I bardzo jestem ciekawa jak
Luśka poradzi sobie emocjonalnie w miłosnym trójkącie. Wy też?
Jakoś mnie to nie dziwi. Skubisz jest jak lotne piaski. Wciąga.
Strzeżcie się . Znów poczujecie się młodzi.
Nienawidziłam mojego liceum, nawet teraz kiedy tam wracam jest dziwnie, sny o szkole, to jeden z gorszych koszmarów, ale ksiązka mnie zaciekawiłas, możliwe, że znajdę w bibliotece, to przeczytam może nie z "przyjemnością", ale z wielkim zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuńa ja wieczorem zabiorę się za druga część
UsuńCała seria jest świetna, ale dla mnie najlepszy chałturnik. A zańczenie Mastera to prawdziwa literacka perła
OdpowiedzUsuń